Eugeniusz Małecki
"…bo nie wydali oddziału w ręce UB" (losy Antoniego
Małeckiego i jego dzieci)
W „Roczniku Pleszewskim 2009” ukazał się artykuł Macieja
Grzesińskiego „Działalność II konspiracji niepodległościowej na
Ziemi Pleszewskiej. Jedną z opisywanych grup podziemia
antykomunistycznego jest oddział „Bałtyk” („Drzymała II”) por.
Kazimierza Skalskiego ps. „Zapora”. Jak pisze w swej pracy K.Jasiak
1 „Oddział zmuszony był do przejścia w te tereny ze względu na
zwerbowanie przez UB do współpracy dużej sieci agentów. Jesienią
1947 r. PUBP w Kaliszu zwerbował 27 tajnych współpracowników,
których zadaniem było ustalenie miejsca pobytu oddziału oraz tras
przemarszu. 25 X 1947 r. w Kaliszu na odprawie gminnych komendantów
MO z powiatu kaliskiego ustalono plan likwidacji oddziału Plan ten
został 5 grudnia zaakceptowany przez WUBP w Poznaniu. Całością sił
dowodził Franciszek Adamczak, któremu podporządkowane były oddziały
składające się z żołnierzy 10 pułku KWB, UB i MO. 19 stycznia 1948
r. agentura terenowa donosiła o przedostaniu się oddziału KWP
„Bałtyk” na teren powiatu kaliskiego. Grupa operacyjna, rozpoczęła
pościg za oddziałem. Grupa wyposażona była w radiostację polową i
samochody ciężarowe”.
Oddział ten wywarł olbrzymi wpływ na życie mojej rodziny. Stąd po
przeczytaniu artykułu postanowiłem, w oparciu o dokumenty rodzinne,
zająć się przedstawieniem losów Antoniego Małeckiego i jego dzieci.
Losów związanych z potyczką oddziału „Zapory” w dniu 22 stycznia
1948 r. z oddziałem złożonym z funkcjonariuszy 10 pułku KBW, UB i MO
(ok. 100 ludzi) 2. Dodatkowym bodźcem, który to spowodował była
możność spotkania się w dniu 18 lipca 2010 r. w moim domu rodzinnym
ze Zdzisławem Balcerzakiem ps. „Wiktor” – jedynym żyjącym członkiem
oddziału „Zapory”. Do spotkania doszło dzięki M. Grzesińskiemu i
pracownikowi IPN w Opolu dr Ksaweremu Jasiakowi. W jego trakcie Z.
Balcerzak, dziś emerytowany taksówkarz z Wrocławia, stwierdził, że
już w latach siedemdziesiątych chciał spotkać się z rodziną, która
uratowała mu życie w 1948 r. ale nie wiedział jak będzie przyjęty.
Do gospodarstwa, w którym się ukrył przybył w 2010 r. – niestety nie
żył już nikt z Małeckich – świadków tamtych zdarzeń. Ostatni zmarli
w 2009 r.